Fioletowy ślub i wesele - wspomnienia i relacja z okazji 7 rocznicy ślubu

Fioletowy ślub i wesele - wspomnienia i relacja z okazji 7 rocznicy ślubu

Witajcie,
Kiedy piszę tego posta siedzę sama w domu, bo mąż jest jeszcze w pracy; a dzieciaki już słodko śpią... Ale dzisiaj jest szczególny dzień, ponieważ obchodzimy 7 rocznicę ślubu zwaną wełnianą lub miedzianą.

Popołudniu popijając malinową herbatę przeglądam fotoalbum i albumy ze zdjęciami i wspominam ten piękny sierpniowy dzień. 

Było słoneczne lato, chociaż nie tak upalne jak mamy w tym roku, ale może to i dobrze. 

Mam co prawda plik z relacją na komputerze ale w każdej chwili może się zagubić, a że pamięć bywa ulotna, więc postanowiłam dodać relację też na bloga. Zapraszam :)





Gorączka przedślubna zaczęła się już w czwartek (18.08.2011)
Piotrek poszedł ostatni raz do pracy, a ja wybrałam się na paznokcie i na chwilę na solarium. Jak wróciłam pojechaliśmy ze świadkiem (moim bratem) na poszukiwania - po raz kolejny - ferrero rocher do winietek, ale w żadnym sklepie ich nie było (zjechaliśmy Carrefour, Makro, Tesco, Real i kilka Biedronek). Jak się później okazało ferrero tak jak i kinder niespodzianki ciężko w lecie dostać. W końcu kupiliśmy cukierki malagi i w drodze powrotnej zahaczyliśmy o hurtownię ślubną, bo zapomniałam o białej organzie. Po pracy mój narzeczony pojechał do siebie do domu. Wieczorem napiłam się troszkę mojego ulubionego wina i dzielnie składaliśmy oraz pakowaliśmy z bratem winietki. Musiałam dokończyć jeszcze trochę spraw i tak cierpiąc na bezsenność wylądowałam w łóżku ok godz. 5:00.





Piątek, 19.08.2011 

Spałam może z 3-4h i od rana zaczęło się jeszcze ostatnie sprzątanie, bo nasze plany z rana przesunęły się na wieczór. Niestety tylko jedno troszkę się nie udało. Piotrek nie chciał widzieć mojej sukienki do dnia ślubu, ale gdzieś musiałam ją wywiesić, więc jak przyszedł to coś tam już widział ;) 

Na dwa auta spakowaliśmy wszystko co było do zawiezienia na salę, ale coś nas tknęło i najpierw wylądowaliśmy na spowiedzi. W międzyczasie zadzwoniła moja mama, że przyszła paczka za pobraniem. Jak się okazało łaskawie po prawie 2 miesiącach czekania przyszła moja figurka (tak na marginesie śliczna i taka jak chciałam). Na szybko więc musiałam dzwonić do cukierni, żeby zrobili mi na nią miejsce na torcie. 

Byliśmy u spowiedzi pierwsi, ale przed, jak jeszcze siedzieliśmy w ławkach to po kolei zaczęło nam burczeć w brzuchach i już nie mogliśmy wytrzymać ze śmiechu. Dobrze, że ksiądz szybko przyszedł, bo nie wiem jakby to się skończyło. Po kościele szybko pojechaliśmy na salę. Na wejściu trochę się wkurzyliśmy, bo była mowa, że od 17 możemy wszystko zwozić na salę, ale nie byliśmy konkretnie ugadani, a tu nam właściciel wyskakuje, że mamy tylko ok 30 min, żeby wszystko przygotować, bo się spóźniliśmy (a dzwoniłam wcześniej i mówiłam o której będziemy). Przez to całe zamieszanie nie zdążyliśmy przećwiczyć układu, więc pomysł z piosenką z Anastazji i walcem odpadł. Pojechałam jeszcze z bratem do mojej Oli-florystki odebrać 4 bukiety. Po powrocie do domu usiadłam na dywanie w swoim pokoju i się rozpłakałam. Chyba włączył mi się stres i nerwy. Chwilę później przyjechała nasza rodzina z Legnicy, a ja miałam zacząć stroić klatkę. Naraz usłyszałam pukanie do drzwi. Z pomocą przyszli mi narzeczony, świadkowa-szwagierka i jej chłopak. Ok 23:00 goście pojechali do hotelu, a mój brat odwiózł Piotrka do domu. Coś tam zjadłam i wzięłam się za kończenie księgi gości, ale mizernie mi to szło, bo przez paznokcie (hahaha) nie umiałam odklejać taśmy, więc z pomocą tym razem przyszedł tata i jakoś przed 1:00 skończyliśmy. Potem szybki prysznic, mycie włosów i w końcu położyłam się spać!




Sobota, 20.08.2011 


Przygotowania
Obudziłam się równo z budzikiem ok 6:00, ale poleżałam jeszcze do 6:30. Potem poszłam pod szybki prysznic, wypiłam herbatkę i nawet nie pamiętam czy zjadłam jakieś śniadanie. Naraz rozległo się pukanie do drzwi - ok 7:15 zjawił się kamerzysta Mateusz, a za nim fryzjerka Basia. Mateusz puścił mi filmik dla rodziców, bo już nie umiałam wytrzymać z ciekawości - wyszło rewelacyjnie! Potem pomogłam mu przewiesić suknię do pokoju rodziców; bo miał już wizje jak sobie wszystko sfilmować, a mną zajęła się fryzjerka. Trochę pogadałyśmy i lekko zmieniła mi fryzurę - podpięła mi delikatnie włosy, okręciła to małym warkoczykiem, a włosy które zostały pofalowała. Fryzura bardzo mi się podobała. Basia-makijażystka zrobiła mamie piękny makijaż, potem zaczęła mnie malować, a w międzyczasie zadzwonił Piotrek co tam słychać. Następnie przyjechała świadkowa, a mój brat pojechał do narzeczonego. Mój makijaż również bardzo mi się podobał, ale po nim zaraz trzeba było się ubierać, bo nie wiadomo skąd zrobiło nam się opóźnienie ok 30-40 minut. Szybko kamerzysta i fotografka zrobili co trzeba i pojechali do Pana Młodego na przygotowania. Mama naszykowała mi kanapki, ale jeszcze latałam z kąta w kąt i pakowałam ostatnie potrzebne rzeczy, więc nawet nie miałam kiedy zjeść. Naraz tata z pokoju krzyczy, że przyjechali, bo pod blokiem najpierw było ich słychać, a potem zobaczył autko, dosłownie autko ;) 


Spokojnie czekałam sobie w salonie, zaczęło się powitanie przez rodziców, a potem w żartach tata zaczął się o mnie targować, chociaż miało nie być wykupin, ale jak zwykle ja musiałam palnąć jakąś głupotę ;) Naraz do pokoju wszedł Piotrek, a do mnie dotarło że to już... że to nasz dzień! Drżącymi rękami przypięłam mu butonierkę, poprosiliśmy rodziców o błogosławieństwo i zostało nam trochę wolnego czasu to jeszcze z foto/kam porobiliśmy kilka ujęć, pooglądałam bukiet i już trzeba było wychodzić z domu. 

Z tych nerwów już w domu mogłam popróbować jak korzystać z wc w sukience. Przypomniały mi się słowa dziewczyn z wizażu - halka do góry, reszta do środka i sru z takim kuperkiem na kibelek czy jakoś tak to leciało ha ha ha! ;) 

Pod moją klatkę przyszły tylko dzieciaki, więc dostały paczuszki z cukierkami. Więcej nikogo nie widziałam... no oprócz masy sąsiadów w oknach/na balkonach. Jakoś zapakowałam się do naszego małego autka i wyruszyliśmy. W drodze non stop się z Piotrkiem śmialiśmy i powtarzaliśmy sobie przysięgę.




Kościół
Goście, którzy jechali autobusem byli już pod kościołem, więc zrobiliśmy rundkę po parkingu i wjechaliśmy na plac kościelny. Pan Młody poleciał ze świadkami do księdza, a ja miałam chwilę, żeby z każdym przywitać się i chwilkę porozmawiać. Na końcu poszłam do mojej Oli, bo też czekała - podziękować za piękny bukiet i strojenie autka. Potem musiałam wysłać tatę do kościoła, bo zbliżała się "godzina 0", a świadków ani Pana Młodego nie było...


Jak mi potem Piotrek powiedział ksiądz jak tylko go zobaczył to wyskoczył z tekstem w stylu: Czy jest pewny swojej decyzji, bo jak nie to drzwi są otwarte, na co mu P. powiedział, że lepiej niech otworzy okno ha ha ha ;) 

Piotrek ze świadkiem-Konradem czekali już przy ołtarzu, świadkowa-Dorota odpięła mi tren i poczekaliśmy aż wszyscy goście wejdą do środka, a my (ja z tatą) stanęliśmy w przedsionku kościoła i czekaliśmy aż organista zacznie grać. Wybiła godzina 12:00. Na wejście mieliśmy marsz Wagnera. Jak tylko zrobiliśmy kilka kroków, spojrzałam na tatę a on już cały stremowany z przeszklonymi oczami. Mówię mu nie płacz, bo ja też zacznę, więc spoglądam na Piotrka a on też już cały przeszklony... 

Rozpoczęła się msza. Cały czas trzymaliśmy się za ręce, uśmiechaliśmy się to do siebie, to do księdza. Świadkowa odczytała fragment Listu do Koryntian (ksiądz poprosił ją o to przy podpisywaniu dokumentów w zakrystii), a potem było piękne kazanie - trochę pamiętam - mam nadzieję, że kamerzyście udało się je nagrać. Potem przyszedł czas na przysięgę. Patrzyliśmy sobie w oczy, nic wokół się nie liczyło. Mieliśmy mówić przysięgę z pamięci, ale chyba ksiądz zapomniał, bo zaczął po cichu mówić, a Pan Młody już za nim powtarzał do mikrofonu - może to i lepiej, bo emocje brały górę... Mi trochę pod koniec zaczął łamać się głos. Potem czas na obrączki. Trochę się bałam, że nie podniosę obrączki z tacy ale ksiądz nam pomógł i trzymał obrączki w ręce. Już nam też nie pomagał mówić. Joanno/Piotrze przyjmij tę obrączkę ... Następnie podeszliśmy do ołtarza i powiedziałam księdzu, że nie podpiszę papierów, bo tak mi się trzęsie ręka; a on na to, że spokojnie, wszystko będzie dobrze. Czekając aż mąż (!) się podpisze spojrzałam na rodziców, a tam tata podnosi kciuka, że wszystko ok - uff :)  

Na ofiarowaniu szliśmy wokół ołtarza i trochę przetrzymaliśmy gości, bo najpierw Piotrek nie umiał wyjąć pieniędzy z kieszeni a potem szukaliśmy koszyka ha ha ;) Dalej trwała msza... Na znak pokoju najpierw przekazaliśmy sobie znak pokoju, potem świadkom i poszliśmy do rodziców tzn. przekazaliśmy sobie znak pokoju z całą pierwszą ławką - u mnie tylko rodzice i dziewczyna brata, a u P. jego rodzice, zapłakany dziadek i rodzina od strony teścia... Potem komunia pod 2 postaciami i jak już skończyliśmy się modlić to trochę się popłakałam; a w dodatku jeszcze organista i skrzypaczka zaczęli grać Canon Pachelbella ... Msza się skończyła, ksiądz przyszedł do nas z gratulacjami, dostaliśmy też obrazek na pamiątkę i czekaliśmy aż wszyscy goście ustawią się na dworze, w międzyczasie słuchając jeszcze jak nam pięknie grają. 

Dostaliśmy znak do wyjścia, zaczął się Marsz Mendelsona i jak tylko wyszliśmy z kościoła to wystrzeliły w nas 4 tuby. Zrobił się piękny efekt! Jak już prawie zeszliśmy ze schodków posypały się pieniążki i zaczęło się zbieranie. Ale nie ścigaliśmy się kto więcej nazbiera tylko wszystko do jednego woreczka pakowaliśmy (oczywiście zapomniałam przygotować koszyczek). Jak już wszystko wyzbieraliśmy, odeszliśmy kawałek na bok na życzenia, bo po nas był kolejny ślub i już goście czekali... Po życzeniach goście pojechali autobusem z powrotem do hotelu po kilka osób, które nie były w kościele. Tym oto sposobem mieliśmy chwilę wolnego i zastanawialiście się nad kilkoma zdjęciami ale w końcu zapakowaliśmy się do auta... Ale... Ale najpierw wybiegła do mnie jeszcze Ola. Patrzę a ona ma mój bukiet, ja ze zdziwioną miną zapytałam skąd go ma, a ona odpowiedziała, że zapomniałam go wziąć i sobie leżał i czekał na klęczniku ha ha ha... Aż ksiądz się ją zapytał czy bukiet z tą drugą panną młodą też mamy wspólny ;) 

Wkurzał nas tylko troszkę kościelny, bo podczas zbierania grosików chodził za nami i marudził kto mu posprząta schody, bo wszędzie pełno płatków itd...








Wesele
Czekaliśmy sobie w aucie na poboczu niedaleko sali, bo przyjechaliśmy tam jako pierwsi. Karina i Mateusz pognali na salę, a my sobie trochę pogadaliśmy. Emocje już powoli opadły, bo najbardziej obawialiśmy się kościoła i pierwszego tańca, ale skoro nie poćwiczyliśmy układu to zmieniliśmy piosenkę i miało być na luzie... 


Goście zaczęli się zjeżdżać i jak już wszyscy byli na parkingu to podjechaliśmy głośno przy tym trąbiąc. Tam przywitaliśmy się z gośćmi, którzy nie dotarli do kościoła; było jeszcze kilka prezentów, poczekaliśmy aż wszyscy wejdą i na końcu powolutku weszliśmy do środka. Dj przywitał nas piosenką U2 "Beautiful day" - tak jak chciałam. Potem był chlebek, życzenia od właścicielki sali i sto lat z szampanem. Potem wiadomo tłuczenie kieliszków, Piotrek pięknie sprzątał, a goście w tym czasie szukali swoich miejsc przy stole. 

Obiad był pyszny ale całego rosołu nie zjadłam, bo trzeba było sobie zostawić miejsce na kluski i mięsko ;) Po był zaraz pierwszy taniec. Bujaliśmy się do piosenki Whitey Houston "I have nothing", a goście tańczyli w dużym kółeczku. Pięknie było, nie mogłam się napatrzeć na mojego przystojnego męża.

Po pierwszym tańcu była zabawa zapoznawcza. Były 2 kółeczka, dj grał i jak skończył to każdy miał się przedstawić partnerowi - a kilka osób, w tym ja chcieliśmy tańczyć z tą osobą, bo taką wersję też znam. Po zabawie był krótki blok muzyczny i o dziwo goście tańczyli (a nie tak jak się czasami spotykamy na weselach, że od razu buch uciekają na dwór). Było zdjęcie grupowe, bo w końcu wszyscy się zebrali, potem kilka zdjęć ze znajomymi i zrobiła się 16:00. 

Podano tort, ale mieliśmy trochę problem z krojeniem, bo niepotrzebnie obsługa wsadziła go do lodówki i wstążki były ciut twarde ale jakoś daliśmy radę tzn. obsługa nam pomogła. Potem znów były tańce, nawet jak my siedzieliśmy to goście sami wychodzili. Jak się okazało moi rodzice znali naszego dja (a jacy byli zaskoczeni jak go zobaczyli), bo nie raz grał na imprezach na których byli, więc jak tylko mi o tym powiedzieli to już byłam spokojna o całą imprezę. 

W pewnym momencie, jak siedzieliśmy i coś jedliśmy zobaczyłam jak do przedsionka sali weszły 2 kobiety. Pobiegła tam świadkowa i weszła z wielkim bukietem kwiatów i butelką szampana. Dj przeczytał życzenia i... do dziś się zastanawiamy kto nam zrobił taką niespodziankę, bo podpisano tylko "ciocia z rodziną". I tak szukamy po rodzinie z jednej i drugiej strony... A w ogóle to najpierw przeszło mi przez myśl, że to jakąś inna delegacja się pomyliła; a potem że może ktoś sobie robi jaja i np. przyszedł telegram od włoskiej mafii czy coś podobnego ;) 

Jak słoneczko trochę opadło zrobiliśmy sobie zdjęcia ze wszystkimi gośćmi po kolei. Wszyscy (oprócz rodziców i dziadka, bo chcą na spokojnie w domu) wpisali się go księgi gości i mamy piękną pamiątkę... Mieliśmy tylko 2 zabawy, ale chyba wystarczyły, bo parkiet był non stop pełny. 

Nie pamiętam, o której godzinie były podziękowania dla rodziców, ale rozegraliśmy to tak: goście siedzieli przy stołach, rodziców posadziliśmy na środku sali, my staliśmy z boku i dj z kam puścili najpierw na rzutniku nasz teledysk z podziękowaniami. To był strzał w 10, bo wiem, że na żywo na pewno nie powiedziałabym do Rodziców tego co chcieliśmy. Potem rodzice otrzymali kosze z upominkami z krakowskiego kredensu. Następnie było ślubowanie na dobrych teściów i dużo śmiechu, a na końcu goście zrobili kółeczko, dj puścił piosenkę Preludium-To dzięki Wam; a my z rodzicami napiliśmy się szampana.

Ok 23:00 wjechał płonący pyszny udziec, podano go z kartoflami i zasmażaną kapustką mniam mniam ;) Sala zrobiła nam niespodziankę, bo na ostatniej rozmowie nie powiedzieli nam jak będzie podany i czy w ogóle to się uda (udźca mieliśmy zamiast tortu z sali).

Oczepiny - standardowo rzucanie welonem i krawatem, potem taniec nowej młodej pary i tyle. Dalej poszliśmy się bawić. Miał być jeszcze test zgodności, ale w końcu chyba dj zapomniał. 

Moi dziadkowie bawili się do ostatniej piosenki przez co był naprawdę zróżnicowany repertuar od Modern Talking, przez Złote Kasztany po Seksualną, Give me everything czy Policemana. Bawiliśmy się do samego końca czyli do 3:00. Po gości przyjechał autokar, w tym czasie rodzice czekali aż wszystko im popakują; a nas mój brat odwiózł już do domu. Po przyjeździe pooglądaliśmy ze 3 prezenty, bo już byliśmy bardzo ciekawi ;) i jak przyjechali rodzice to zachciało nam się jeść ha ha! ;) Posiedzieliśmy jeszcze z nimi i dopiero ok 5-6 poszliśmy spać.










W niedzielę (21.08) ubrałam moją piękną śliwkową sukienkę z Reserved (szkoda, że nie mam żadnego zdjęcia) i najpierw pojechaliśmy na poprawiny do teściów, gdzie posiedzieliśmy trochę z rodziną Męża. Potem, wróciliśmy do domu i mieliśmy poprawiny i tańce z moimi rodzicami, dziadkami i ciociami.


W poniedziałek (22.08) załatwiliśmy wszystkie sprawy związane z $$$. I tutaj trafiła nam się śmieszna historia. Pojechaliśmy do księdza zapłacić za mszę (bo świadkowie ze stresu zapomnieli w dniu ślubu ). Ksiądz otwiera drzwi i mówi: O Młoda Para! A potem zaraz do Męża: Ale mówiłem Ci, że nie daję rozwodów. Miałeś czas się zastanowić w dniu ślubu... Porozmawialiśmy trochę z księdzem i bardzo miło nas zaskoczył, bo 2 razy pytał się czy na pewno chcemy dać kopertę, bo on wie, że Młodzi potrzebują pieniędzy itd... W końcu przyjął kopertę i zaczął odliczać ile nam jeszcze czasu zostało do Złotych Godów, a na końcu powiedział jeszcze, że teraz czeka na chrzciny i że w tym roku nam jeszcze odpuści, ale za rok już nie i będzie nas ścigał ha ha ;)
 

We wtorek (23.08) mieliśmy 2 plenery. Najpierw z naszą świadkową Dorotą pojechaliśmy do Krowiarek do ruin pałacyku. A popołudniu byliśmy z naszą fotografką Kariną na zamku w Mosznej i na pobliskich polach ze snopkami siana.

Dwa tygodnie po ślubie, na początku września pojechaliśmy w podróż poślubną do Chorwacji do miejscowości Omiś. Wzięliśmy ze sobą stroje ślubne i moja mama zrobiła nam jeszcze kilka pamiątkowych zdjęć w Splicie i na wzgórzach z widokiem na Omiś. 

 





Uff to już koniec mojej opowieści. 
Dzień ślubu był piękny i wszystko udało się tak jak to zaplanowaliśmy. Czy coś bym zmieniła ? Tak, dwie rzeczy. Po pierwsze wybrałabym inną sukienkę (chociaż wtedy moja bardzo mi się podobała) oraz poszlibyśmy do szkoły tańca i wymyślili jakiś porządny fajny układ.

Chociaż gdybym miała teraz brać ślub to kto wie, może zamiast tradycyjnego wesela zdecydowalibyśmy się na ślub w plenerze w jakimś ciepłym kraju :)

Spokojnej nocy!

"Francuskie lato" Catherine Isaac - recenzja  ||  Akcja #wakacjezksiążką

"Francuskie lato" Catherine Isaac - recenzja || Akcja #wakacjezksiążką

Witajcie,

Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją książki, którą przeczytałam w połowie lipca; ale z opinią na jej temat czekałam właśnie do dziś. Dlaczego ? Dowiecie się pod koniec wpisu :)




"Francuskie lato"
Catherine Isaac

Data premiery: 04.07.2018
Liczba stron: 384
Wydawnictwo: Między słowami
Cena okładkowa: 36,90 zł





Jessicę - główną bohaterkę poznajemy w momencie narodzin syna. Kobieta jest bardzo rozczarowana, że podczas porodu - jednego z ważniejszych wydarzeń w życiu - jest sama. Jej partner Adam, nie odbiera telefonu i zjawia się dopiero nad ranem ze śladami szminki i otoczony alkoholowym odorem. Dziewczyna nie może mu tego wybaczyć i w niedługim czasie rozstają się.

William przez 10 lat wychowywany jest przez matkę i dziadków. Matka Jessici jest śmiertelnie chora na chorobę Huntingtona, która jest dziedziczna. Główna bohaterka w obawie, że też jest chora i jej syn w przyszłości może zostać sam, postanawia - za namową swojej matki - wyjechać do Francji, gdzie mieszka Adam, który prowadzi własny pensjonat.

Co się wydarzy w ciągu tych kilku tygodni ? Czy Jessica znajdzie nową miłość a może los na nowo połączy ją z Adamem ? Co tak naprawdę wydarzyło się w dniu narodzin Williama ?



Podsumowanie:
Odkąd tylko zobaczyłam w sieci zdjęcia, wiedziałam że prędzej czy później będę chciała przeczytać książkę "Francuskie lato", której okładka za każdym razem przyciągała mój wzrok. Jestem bardzo ciekawa czy powieść spodoba się fanom twórczości Jojo Moyes ? Niestety osobiście nie mogę tego zweryfikować, gdyż do tej pory nie przeczytałam jeszcze żadnej książki autorki "Zanim się pojawiłeś", ale... mam w planach ;)

Powieść "Francuskie lato" bardzo mi się podobała. Akcja z każdą kolejną przeczytaną kartką rozkręcała się i czekałam w napięciu jakie będą dalsze losy bohaterów. Książka wywołała we mnie różne uczucia: śmiałam się, złościłam na decyzje Jessici i Adama, kilka razy wzrusyłam się. Podzielona jest na 84 rozdziały, a każdy z nich liczy 2-5 stron. Czyta się bardzo szybko. Moim zdaniem to idealna propozycja na upalne letnie popołudnie.



Moja ocena: 8/10
Za przesyłkę z książką dziękuję Wydawnictwu Między słowami




Wpis powstał w ramach kampanii społecznej promującej czytelnictwo #wakacjezksiążką, zorganizowanej przez SAVE THE MAGIC MOMENTS oraz Klub Książki PRZECZYTAJ I PODAJ DALEJ.

Zapowiedzi książkowe - premiery sierpień 2018

Zapowiedzi książkowe - premiery sierpień 2018

Witajcie,

Kolejny miesiąc zleciał nie wiadomo kiedy, a sierpień wita nas upalnym latem. Nie wiem jak Wy, ale ja momentami mam już dość ;) Jeśli pomimo tych gorących dni znajdziecie chwilę na czytanie to zapraszam do przejrzenia listy sierpniowych premier.



Data premiery: 01.08.2018

   
Guillaume Musso - Apartament w Paryżu
Wydawnictwo: Albatros

Sztuka jest kłamstwem, które mówi prawdę.
Paryż, pracownia malarska ukryta w pełnym zieleni zaułku. Madeline właśnie ją wynajęła, żeby odpocząć i cieszyć się samotnością. W wyniku nieporozumienia w to samo miejsce trafia Gaspard, młody pisarz ze Stanów Zjednoczonych, który chce w spokoju popracować nad nową książką. Los skazuje tych dwoje wrażliwych samotników na dzielenie jednej przestrzeni życiowej.
Pracownia należała do słynnego artysty, Seana Lorenza; we wnętrzu wciąż widać jego fascynację kolorami i światłem. Pogrążony w smutku po śmierci syna malarz zmarł rok wcześniej, pozostawiając po sobie trzy obrazy, które wkrótce przepadły bez wieści. Madeline i Gaspard, zafascynowani geniuszem i zaintrygowani tragicznym losem poprzedniego lokatora, postanawiają połączyć siły, aby odzyskać te niezwykłe malowidła. Zanim odkryją sekret Seana Lorenza, będą musieli zmierzyć się z własnymi demonami, a prowadzone przez nich śledztwo na zawsze odmieni ich życie. 






Felicia Yap - Wczoraj
Wydawnictwo: W.A.B.

To brzmi jak przepis na thriller doskonały: intrygująca zagadka kryminalna, mroczne sekrety i rzeczywistość niczym żywcem wyjęta z powieści science-fiction... O ten debiut zabijali się brytyjscy wydawcy!
Claire to monoska. Podobnie jak trzy czwarte Brytyjczyków jej pamięć krótkotrwała obejmuje zaledwie jeden dzień. Awans społeczny zawdzięcza małżeństwu z Markiem, duosem, którego pamięć sięga dwa dni wstecz. Mark jest znanym pisarzem, właśnie stawia też pierwsze kroki w polityce. Są razem szczęśliwi, a przynajmniej to właśnie Claire zapisała w swoim dzienniku. Do czasu, gdy nurt rzeki Cam wyrzuca na brzeg kobiece ciało. W policyjnym śledztwie wszystkie tropy prowadzą do Marka...





Emily Giffin - Wszystko, czego pragnęliśmy
Wydawnictwo: Otwarte

Nina należy do elity i u boku bogatego męża prowadzi wygodne życie, jakiego zawsze pragnęła. Ich syn Finch właśnie dostał się na wymarzone studia w Princeton.
Tom jest samotnym ojcem i pracuje od rana do nocy. Rozpiera go duma, gdy jego córka Lyla dzięki stypendium zaczyna naukę w prywatnym liceum. Dziewczyna usilnie stara się dopasować do obcego jej otoczenia, choć latynoska uroda odziedziczona po matce wcale jej w tym nie pomaga.
Światy Niny i Toma zderzają się gwałtownie, gdy w szkole wybucha skandal obyczajowy z udziałem ich dzieci.
Pośród piętrzących się kłamstw bohaterowie będą musieli przemyśleć relacje z najbliższymi i odpowiedzieć sobie na ważne pytanie: czego naprawdę pragną?





Heidi Perks - Jak mogłaś
Wydawnictwo: Otwarte

Byłaś za nią odpowiedzialna, a teraz zaginęła.
Charlotte, przyjaciółka Harriet, opiekuje się jej córką. Dziecko znika. Kobieta może przysiąc, że spuściła małą z oka ledwie na chwilę, że dziewczynka cały czas bawiła się z innymi dziećmi. Przecież dbała o nią jak o własne dziecko! Zrozpaczona Harriet winą za nieszczęście obarcza Charlotte. Jak mogłaby jej wybaczyć?
Dwa tygodnie później obie kobiety zmuszone są spotykać się na komisariacie. Będą przesłuchiwane w sprawie pewnego morderstwa. Sytuacja zaczyna się komplikować, bo na jaw wychodzą liczne sekrety. Harriet i Charlotte muszą zdecydować, czy wzajemnie sobie pomóc. Tak przecież robią najlepsze przyjaciółki, prawda?




Justyna Bednarek, Jagna Kaczanowska - Ogród Zuzanny. Tom 2. Odważ się kochać
Wydawnictwo: W.A.B.

Poruszająca powieść o miłości, przyjaźni, pokonywaniu własnych słabości i zmienianiu życia na lepsze.
Kontynuacja ciepło przyjętego przez czytelników "Ogrodu Zuzanny".
Książka opowiada o losach trzech przyjaciółek ze Starej Leśnej oraz ich rodzin: Zuzanna układa sobie życie u boku odzyskanego ukochanego, Kazia staje przed widmem utraty księgarni, a Wiola postanawia zawalczyć o zmianę swojego życia na lepsze. Tymczasem mieszkańcami Starej Leśnej wstrząsa tajemnicza śmierć Jana Marii Sochackiego...





Tom Perrotta - Pani Fletcher

Wydawnictwo: Społeczny Instytut Wydawniczy Znak

Doskonała lektura dla fanów "Wielkich kłamstewek"i "Gotowych na wszystko". Pieprzna, na wskroś nowoczesna opowieść o życiowych błędach, które chcemy zapamiętać.
Kiedy jej syn wyjeżdża na studia, Eve, wciąż atrakcyjna rozwódka, wreszcie ma czas tylko dla siebie i zyskuje wolność, której do tej pory tak naprawdę nie zaznała. Niemal przypadkiem zaczyna odkrywać świat internetowej pornografii i niekonwencjonalnego seksu. Coś, co kiedyś było dla niej nie do zaakceptowania, teraz okazuje się pociągające i wyzwalające. Eve musi się odnaleźć w czasach Tindera i gender studies, aby zrozumieć, czego tak naprawdę potrzebuje.
Tymczasem jej rozpieszczonego syna czeka na kampusie bolesne zderzenie z rzeczywistością. Okazuje się, że znana mu z filmów porno wizja intymności nie ma nic wspólnego z tym, jak wyglądają prawdziwe relacje z kobietami.
Pełnokrwista, podszyta cierpkim humorem powieść Toma Perrotty to błyskotliwy komentarz do skomplikowanej obyczajowej panoramy naszych czasów. 






Data premiery: 22.08.2018

   
Katarzyna Berenika Miszczuk - Druga szansa
Wydawnictwo: YA!

Julia budzi się w tajemniczym szpitalu. Nie poznaje własnego odbicia w lustrze, nie pamięta, jak się tu znalazła. Z czasem dowiaduje się, że cała jej rodzina zginęła w pożarze. Jedynie Julii udało się przeżyć, choć na skutek odniesionych obrażeń straciła pamięć. Nazwa ośrodka, Druga Szansa, powinna napawać pacjentów otuchą... Co jednak myśleć o kobiecie, która ciągle wróży Julii śmierć, pojawiającej się nagle nieznajomej dziewczynie i szeptach rozbrzmiewających dokoła? Najwyraźniej dzieje się tu coś dziwnego. Julia staje się coraz bardziej zagubiona i przerażona. Co zrobi w sytuacji, w której nie może zaufać nawet sobie?





Anna Szczepanek - Nietypowa Matka Polka
Wydawnictwo: Edipresse Książki

W świecie, w którym większość cytuje Paulo Coelho, ona zapytana o ulubioną sentencję o życiu odpowiada: "Urrrr Arrr Aghrrrr Uhrrrr", cytując... Chewbaccę. W świecie, w którym wszyscy są piękni, fit i ćwiczą z Chodakowską, ona postanowiła nie nakładać filtra na swoje zmarszczki i cellulit, a jako guru wybrała sobie Dorotę z "Moich Wypieków". W świecie, w którym rodziny w mediach społecznościowych są zawsze uśmiechnięte jak z reklamy pasty do zębów, mają nienaganne maniery i lśniący dom - ona mówi, że zawsze chciała, by pośmiertnie mówiono o niej "fajna babka", a nie ta z najczystszymi oknami. O synu, który został superlesbijką. O tym, jak to nie należy wpuszczać niemetroseksualnego mężczyzny samego do łazienki celem natłuszczenia twarzy. Jakie zadanie ma angielska dwumetrowa pielęgniarka tuż przed cesarką, kto poza pensjonariuszami domu starości "Pogodna Jesień"ogląda zawody w darta, co robią Brytyjczycy zimą, oprócz owijania się stringami, gdy temperatura spadnie do krytycznych -3 stopni. I że każdy choć raz w życiu miał sąsiada mendę. Generalnie pozycja jest jednak głównie o tym, że życie jest zbyt krótkie żeby się nie śmiać, popijając wino i głaszcząc koty.
Debiutancka książka Nietypowej Matki Polki, której cięty język, zmysł obserwacji i charyzmatyczna osobowość, a przede wszystkim absurdalny humor doprawiony szczyptą zdrowego rozsądku zgromadził tysiące fanów w sieci.




Czy którąś z książek z zaproponowanej przeze mnie listy macie w planach przeczytać ? Miłego wieczoru, Asia
Warto mieć w życiu marzenia... Na 30-ste urodziny lista TOP 10 wymarzonych podróży

Warto mieć w życiu marzenia... Na 30-ste urodziny lista TOP 10 wymarzonych podróży

Witajcie,
Nastał nowy miesiąc, a wraz z nim zbliża się dzień; o którym co jakiś czas przypomina mi mój mąż ;) Dokładnie za miesiąc, czyli 1 września przywitam 3 z przodu :)

Dawno dawno temu kiedy przeglądałam zdjęcia w albumie, natrafiłam na zdjęcie rodziców kiedy mieli 30 lat. Te kilka, a może kilkanaście lat temu wydawało mi się "O matko, ale będę stara jak skończę 30 lat i ciekawe jak to będzie" ;) A dziś u progu 30-stki jestem mamą wspaniałej czwórki, mam męża, jesteśmy zdrowi, możemy sobie pozwolić na wycieczki i wakacje. Mamy siebie i jesteśmy szczęśliwi. To tyle tytułem wstępu. Być może do większych refleksji skłonię się za miesiąc, a tymczasem chciałabym Wam trochę opowiedzieć o moich podróżniczych planach i marzeniach.






"Marzenia, marzeniami, wiemy jak to z nimi jest, ale nie warto czekać, aż się spełnią, marzeniom należy wyjść naprzeciw pomachać do nich ręką, uśmiechnąć się, zaprosić do swego obejścia." Sławomir Shuty



Niezależnie od tego czy daleko czy blisko, podróż mała bądź wielka; jedno jest pewne - uwielbiam podróżować! Uwielbiam również szukać, czytać i planować. Nie ukrywam, że to ja jestem głównym organizatorem wszelkich wyjazdów :) Gdyby ktoś zapytał to w 80, może nawet 90% mam w głowie i na papierze gotowy pomysł i plan na 3 wycieczki :) Tak to jest, jak człowiek szuka tanich biletów i sam nie wie dokąd chciałby pojechać, a oferty kuszą ;) A w głowie kłębią się kolejne pomysły i marzenia :)

"Wszystko jest możliwe, jeśli się tylko odważysz" 
J.K. Rowling




Dzisiaj chciałabym Wam pokazać listę, taką TOP 10 wymarzonych podróży, które chcę spełnić w ciągu najbliższych 10 lat :)


1. Santorini 
Grecka wulkaniczna wyspa na Morzu Egejskim.
Kojarzycie białe domki z niebieskimi kopułami ?  To chyba najbardziej charakterystyczny symbol Santorini. Jest wpisany na moją podróżniczą listę już od dawna, odkąd tylko go zobaczyłam :)

Jeszcze do niedawna myślałam, że dostać tam można się tylko będąc na Krecie i wykupując całodniową wycieczkę; bądź wykupując zorganizowane wakacje w biurze podróży. 

Na szczęście są tanie loty i można dostać się tam w całkiem rozsądnej cenie np.
1) za ok 300zł KLIK korzystając z połączenia KTW - ATH wizzair oraz ATH - JTR ryanair
2) wykupując lot czarterowy np. na stronie rainbow TU za 428zł wylot 5.08.2018

(fot. itaka.pl)



2. Finlandia
Państwo w Europie Północnej, graniczące ze Szwecją i Norwegią.
Z czym Wam się kojarzy ?
Mi ze św. Mikołajem w Rovaniemi i wizytą na kole podbiegunowym; możliwością zobaczenia zorzy polarnej oraz Muminkami. To właśnie niedaleko miejscowości Turku powstał Park rozrywki poświęcony Muminkom https://www.moominworld.fi/

Jak łatwo dostać się z Polski do Finlandii ?
Ponownie mój pomysł to tanie linie lotnicze :)
Kiedyś znalazłam bilety po 39zł/os w 1 stronę w wizzair (GDN - TKU)

Przy odrobinie szczęścia za 78zł/os w 2 strony możemy mieć super wycieczkę i spełnić marzenie z dzieciństwa o zobaczeniu Buki haha ;)

 (fot. https://www.moomin.com/en/blog)

3. Alberobello i Sardynia

Alberobello to miejscowość we Włoszech w regionie Apulia. Słynie z kamiennych domków o nazwie trulli wpisanych na listę UNESCO.

Sardynia to włoska wyspa, druga co do wielkości na Morzu Śródziemnym.

Co jakiś czas na instagramie migają mi zdjęcia z tych pięknych miejsc. Dodatkowo kilkoro blogerów, których śledzę również tam było i spodobały mi się ich relację; więc siłą rzeczy prędzej czy później te miejsca musiały znaleźć się na mojej liście "must see" :)

Do obu miejsc również możemy wybrać się tanimi liniami lotniczymi. Do Bari lata wizzair (najtańsze bilety można upolować za ok 88zł/os/2 str) a na Sardynię wizzair (Alghero) i ryanair (Cagliari).
 (fot. Wikipedia)


(fot. Itaka.pl)

4. Islandia
Państwo w Europie Północnej. Wyspa ognia, lodu i wody.

Na Islandii byliśmy w listopadzie 2017. Mój mąż dostał taką wycieczkę w prezencie na 30-te urodziny. Głównym powodem wyjazdu zimą było zobaczenie zorzy polarnej. Udało nam się; o czym mam nadzieję już wkrótce będę mogła więcej napisać.
Tym razem chciałabym wrócić tam wiosną lub latem. Zobaczyć jeszcze raz te same miejsca kiedy jest zielono oraz pojechać tam w okresie kiedy można zobaczyć maskonury.



5. Objazdówka po Chorwacji połączona ze zwiedzaniem Wenecji, korowych domków na Burano oraz wizytą w BiH (zwiedzanie Mostaru i wodospadów Kravica). 

W Chorwacji jako dziecko byłam kilka razy. Później byliśmy tam z mężem raz podczas podróży poślubnej oraz na weekendowej wycieczce połączonej z sesją zdjęciową; a z dziećmi jeszcze wcale. 

Chorwacja to piękny kraj. Ma wiele zabytków oraz pięknych miejsc wartych odwiedzenia. Fakt, trochę mi się znudziła i chciałam odwiedzić również inne miejsca; ale ponownie jest na mojej liście ;) 

Z Rybnika do Chorwacji mamy niewiele dalej niż nad polskie morze, ale tu przynajmniej pogoda jest pewna.

Dodatkowo chciałabym jeszcze raz, na spokojnie zwiedzić Wenecję oraz w końcu dotrzeć na Burano. 

Marzy mi się również ponownie odwiedzić Dubrownik, a po drodze zahaczyć o Bośnię i Hercegowinę; a tam zobaczyć Mostar, wodospady Kravica i może Medugorje.

Chciałabym ponownie odwiedzić Trogir, Split oraz Primosten, a także poleniuchować kilka dni na jakiejś wyspie np. Pag



"Marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia!"
Jakub B. Bączek




6. Azerbejdżan
Państwo w Azji położone nad Morzem Kaspijskim.

Moim zdaniem to jeszcze nieodkryta perełka na Zakaukaziu. Chcę tam pojechać zanim stanie się tak popularnym kierunkiem jak np. pobliska Gruzja.

Do Baku stolicy Azerbejdżanu możemy dolecieć wizzairem z Budapesztu. A do Budapesztu możemy dostać się na kilka sposobów: pojechać samochodem, flix busem lub pojechać do Warszawy i polecieć Wizzairem.




7 i 8. Dubaj oraz Oman
Największe miasto w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Położone na południowym wybrzeżu Zatoki Perskiej. 

Byliśmy w Dubaju na przełomie kwietnia i maja 2016. Szczegółowy plan podróży możecie zobaczyć tutaj KLIK. Bardzo mi się podobała ta wycieczka, mimo że z przygodami. Ale chyba już się do nich przyzwyczaiłam ;) 

Dubaj to miasto, które ciągle się zmienia. W ciągu 2 lat, które minęły od naszego pobytu powstały m.in. Dubai Frame czy Dubai Water Canal. 

Nie potrzeba wcale fortuny, aby dostać się do Dubaju. W 2016 korzystaliśmy z Wizzaira tylko wtedy było to połączenie Budapeszt - Dubaj, a teraz mamy jeszcze lepsze, bo bliżej nas połączenie czyli Katowice - Dubaj.


Oman
Państwo w Azji, leżące na Półwyspie Arabskim i Zatoką Omańską. Graniczy z ZEA.

Czy znacie jakieś inne państwo na literę "O" ? 
Oman był na naszej liście i mieliście go zwiedzić przy okazji wspomnianego już pobytu w Dubaju, ale - no bo przecież zawsze musi się jakieś pojawić - pewna sprawa - teraz uważam, że błaha - pokrzyżowała nam plany i musieliśmy z tej 2 dniowej wycieczki zrezygnować.



9. USA Kalifornia + Las Vegas lub Nowy Jork
Chciałabym zobaczyć San Francisco, pokaz fontann przy hotelu Bellagio. Spróbować swoich sił w kasynie. Odwiedzić Cesar Hotel, w którym imprezowali bohaterowie "Kac Vegas". A także zobaczyć na własne oczy cudu natury jakim jest Kanion Antylopy oraz Wielki Kanion Kolorado.

W Nowym Jorku chciałabym: przejechać się żółtą taksówką, zobaczyć Central Park i Hotel Plaza znany z filmu "Kevin sam w Nowym Jorku", Rockefeller Center, Times Square, Epire State Building, zobaczyć Statuę Wolności...


10. Wisienka na torcie... Malediwy

Malediwy ah te Malediwy. Marzą mi się już od dawna. Chciałabym pojechać na lokalną wyspę oraz na chociaż 2-3 dni do resortu np. Sun Aqua Vilu Reef. 

W zeszłym roku braliśmy nawet udział w konkursie, w którym do wygrania był tygodniowy pobyt na wyspie Nilandhoo. Niestety nie wygraliśmy, ale mamy piękny konkursowy filmik na pamiątkę KLIK 







Jesteście jeszcze przed czy już po wakacjach ? 
Czy któryś kraj z mojej listy planujecie odwiedzić w najbliższym czasie ? 
Czy macie swoją listę podróżniczych marzeń i określony czas realizacji ?


Pozdrawiam serdecznie i życzę dobrej nocy,
Asia
Copyright © 2014 Świat Golików , Blogger